Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
płaszcz z wyłogami solferino, przybrany sznurem w kolorze starego złota.. Można go nosić zapięty i otwarty. Powiedziałam Alioszy, żeby mi się bez tego płaszcza nie pokazywał... No, już... Możesz wejść... Zapnij mi z tyłu guziki.

Nie miałem jeszcze do czynienia z damskimi strojami, drobne pętelki wymykały mi się z palców.

- Och, jakiś ty niezgrabny... Poobrywasz mi guziczki... Zostaw już, sama zapnę.

Po śniadaniu poszliśmy z chłopcami na plażę, zaopatrzeni w napoje i owoce. Do pływania nadawały się tylko głębsze miejsca przy brzegu. Woda w Dnieprze wskutek długotrwałych upałów opadła, rzeka wyschła, pośrodku wyzierały piaszczyste mielizny, do których łatwo można było dotrzeć
płaszcz z wyłogami solferino, przybrany sznurem w kolorze starego złota.. Można go nosić zapięty i otwarty. Powiedziałam Alioszy, żeby mi się bez tego płaszcza nie pokazywał... No, już... Możesz wejść... Zapnij mi z tyłu guziki.<br><br>Nie miałem jeszcze do czynienia z damskimi strojami, drobne pętelki wymykały mi się z palców.<br><br>- Och, jakiś ty niezgrabny... Poobrywasz mi guziczki... Zostaw już, sama zapnę.<br><br>Po śniadaniu poszliśmy z chłopcami na plażę, zaopatrzeni w napoje i owoce. Do pływania nadawały się tylko głębsze miejsca przy brzegu. Woda w Dnieprze wskutek długotrwałych upałów opadła, rzeka wyschła, pośrodku wyzierały piaszczyste mielizny, do których łatwo można było dotrzeć
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego