Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
A ja, chewra, wypisuję się z wojska - rzekł nieoczekiwanie Lońka. Wszyscy spojrzeli nań zdumieni.
- Zdurniał?
- Krowa ogonem trafiła?
- Przeląkł się żaby? Lońka wydobył kabszuk z tytoniem, jął kręcić wielką bankrutkę w gazetowym papierze. Chłopcy z szacunkiem przyglądali się manipulacjom najstarszego wiekiem żołnierza.
- Rzucam szkołę - powiedział Lońka i zaciągnął się dymem.
- Od jutra idziemy z ojcem do Podjelniaków, tam cieślów potrzeba, bo gospodarze budują się. Ja już się nabawiłem, teraz trzeba tyrać. I splunął żółtą śliną na trawę jak stary robotnik. Zaplótł wokół kolan ciężkie, żylaste dłonie. Z bankrutki wyciekała sina spirala dymu.
- Ty co, Lońka?... - bąknął Polek, lecz nie dokończył zamierzonego zdania
A ja, chewra, wypisuję się z wojska - rzekł nieoczekiwanie Lońka. Wszyscy spojrzeli nań zdumieni.<br>- Zdurniał?<br>- Krowa ogonem trafiła?<br>- Przeląkł się żaby? Lońka wydobył kabszuk z tytoniem, jął kręcić wielką bankrutkę w gazetowym papierze. Chłopcy z szacunkiem przyglądali się manipulacjom najstarszego wiekiem żołnierza.<br>- Rzucam szkołę - powiedział Lońka i zaciągnął się dymem. <br>- Od jutra idziemy z ojcem do Podjelniaków, tam cieślów potrzeba, bo gospodarze budują się. Ja już się nabawiłem, teraz trzeba tyrać. I splunął żółtą śliną na trawę jak stary robotnik. Zaplótł wokół kolan ciężkie, żylaste dłonie. Z bankrutki wyciekała sina spirala dymu.<br>- Ty co, Lońka?... - bąknął Polek, lecz nie dokończył zamierzonego zdania
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego