doli. Najnędzniejsi czuli się znowu ludźmi, najszczęśliwsi odczuwali pragnienie, <br>aby ze swej szczęśliwości udzielić innym. Szeptano sobie: "Nie miej do mnie <br>żalu, bracie... Wybacz, jeśli ci coś przykrego powiedziałem... Nie pamiętaj mi..."<br> Czasami były to ciche wyznania: "Skradłem ci kurę, odpuść; nazwałem cię głupcem <br>- czy możesz mi przebaczyć? "Odpowiadano gorąco: "Odpuszczam ci, ale i ty mi <br>odpuść, zapomnij, jak ja ci zapomniałem". Wreszcie krąg pocałunków pokoju zamknął <br>się. Wtedy nauczyciel skinął na stojącego obok młodego mężczyznę. Ten sięgnął po zwitek, który miał zatknięty za pas, i począł czytać. <br>Był to śpiew Izajasza:<br><br>Otwórzcie bramy, niech wejdzie naród sprawiedliwy<br> I strzegący Prawdy