Typ tekstu: Książka
Autor: Pasławski Wiesław
Tytuł: 540 dni w armii
Rok wydania: 1999
Rok powstania: 2001
z palącej się budy. Wziąłem do ręki musztardówkę, z obawą powąchałem, przymierzyłem się do przełknięcia całości jednym łykiem i wlałem bimber do ust. Ogień w gębie! Pożar! Popić czymś! Popić!
- Ma sieknięcie, co? - rzekł pan Marian, to on bowiem był moim Wybawcą. - Nie ma popitki! Tylko ogórek kiszony albo ogórczaka.
- Ogórek... ogórek... niech będzie ogórek! - wykrztusiłem, wentylując usta hektolitrami powietrza. Po chwili wyczułem w dłoni wilgotnego kiszonego ogórka. Ugryzłem go i natychmiast poczułem ulgę. Ten samogon musiał mieć więcej alkoholu niż spirytus! Pewnie przyprawiono go jeszcze pieprzem i papryką! Jak można pić takie świństwo?! Palacz na widok mojej reakcji zanosił się
z palącej się budy. Wziąłem do ręki musztardówkę, z obawą powąchałem, przymierzyłem się do przełknięcia całości jednym łykiem i wlałem bimber do ust. Ogień w gębie! Pożar! Popić czymś! Popić! <br>- Ma sieknięcie, co? - rzekł pan Marian, to on bowiem był moim Wybawcą. - Nie ma popitki! Tylko ogórek kiszony albo ogórczaka. <br>- Ogórek... ogórek... niech będzie ogórek! - wykrztusiłem, wentylując usta hektolitrami powietrza. Po chwili wyczułem w dłoni wilgotnego kiszonego ogórka. Ugryzłem go i natychmiast poczułem ulgę. Ten samogon musiał mieć więcej alkoholu niż spirytus! Pewnie przyprawiono go jeszcze pieprzem i papryką! Jak można pić takie świństwo?! Palacz na widok mojej reakcji zanosił się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego