przedstawiciela władzy spłynęła nieziemska jasność. Ożywił się wyraźnie i nabrał nagłego wigoru. Wśród okrzyków zachwytu, niedowierzania, szczęścia i podziwu dla mnie wydarł mi z rąk bagaże, z przytupem obleciał mnie parę razy wkoło, dobitnie zademonstrował francuski temperament i prawie truchtem zaczął mnie ciągnąć w głąb lądu.<br>- Samochód! - wykrzykiwał. - Natychmiast jedziemy! Osobiście panią zawiozę! Cóż za sukces dla mnie! Madame, z całego serca dziękuję, że raczyła pani wylądować właśnie w tej okolicy! Nadzwyczajne! Olśniewające!!!<br>Pomyślałam, że pewnie wyznaczyli jakąś nagrodę za odnalezienie mnie, i nie miałam nic przeciwko temu, żeby dostał ją ten uroczy, sympatyczny człowiek. Pod warunkiem oczywiście, że po drodze