się jak owad: starał się uratować.<br>Co nie wykluczało obłędu. Należałem wtedy do AK, nie wiedząc, że to AK; dowiedziałem się o tym dopiero z prac historyków... Nasz dowódca wezwał mnie i mojego kolegę Szymcia, wręczył nam kubeł czerwonej farby, o którą wtedy było trudno, i polecił malować: "PPR - Płatne Pachołki Rosji". Coś nas tknęło, nie wykonaliśmy tego, i Szymcio wymienił farbę, nie pamiętam na co, prawdopodobnie na wódkę.<br>Następnie pracowałem w prasie ludowej w Łodzi (Warszawa nie istniała); wraz ze mną, w tym samym pokoju pod oknem siedział Stasio Ścibiorek, trzymał na biurku kapelusz z szerokim rondem, jaki był modny