się o to, aby rozwiać wszelkie jej wątpliwości. Wieczorami, roznosząc klientom pudełka pełne papierosów, kolportowała "Biuletyn Informacyjny" delegatury rządu londyńskiego. Pracowała ofiarnie, nie szczędząc sił, przekonana całkowicie, że droga jej działania jest słuszna, jedynie słuszna. Nie mówiła nigdy "Polska", "wolność Polski", bowiem dla niej były to słowa od wielkiego dzwonu.<br>Patriotyzm jej był tak żarliwy, że wymagał milczenia - jak dzieło wielkiej sztuki. Jurek roił sobie, że zdoła ją przekonać.<br>Odkładał zresztą rzecz jak najdalej, zakładając z góry zawiłość i długotrwałość procesu przekonywania. Pozwalało mu to z niczym nie zmąconą radością słuchać, jak mówi: "Patrzyłam w południe przez okno. Jeśli latarnię po