wezwanie Białego Pazura. Stali tak, oddział koło oddziału, zapomniawszy na ten czas o dawnych swarach, wróżdach, rodowych pomstach. Więcej, każdy pysznił się i szykował do walki, tak by swym niedawnym wrogom pokazać siłę i zdecydowanie. Wojownicy zostali podzieleni na trzy kolumny. Każdą z nich prowadził jeden z zamaskowanych sług Białego Pazura: Greg Niedźwiedź, Usatnik i Tomton. Mimo że rodowych było mniej niż pospolitaków, to stanowili oni nie mniejszą siłę bojową.<br>Na prawo od nich zebrał się jeszcze z tysiąc ludzi. Chłopacy zbyt młodzi, by ktoś chciał ich wziąć do swego oddziału, włóczęgi i żebracy, złodziejaszki, którzy przed bitwą powyłazili ze swych