Adamowi jak prześwietlone, niczego <br>nie rejestrujące, a potem odwrócił twarz ku oknu, w stronę <br>skąpego blasku.<br>- Dobrze, że latarnia nie świeci. Też wam przeszkadza <br>spać? - spytał obojętnie.<br>Milczeli. Pytanie padło po prostu, mogło być tysiąc <br>równie nieistotnych, nie o odpowiedź chodziło.<br>Kaziu chwycił ustami powietrze, gwałtownie, jakby się <br>dusił, a Pinokio podrzucił głowę jak spłoszony <br>koń. Potem wstał wolno.<br>- Ty... - zachrypiał. Głos mu drżał, <br>umilkł więc i głośno przełknął ślinę. <br>Drugie "ty" było mocne i pełne wściekłości.<br>- Nienawidzisz mnie, ważniaku. Czepiasz się. Zawsze <br>się czepiałeś. Broń go, no! Swój swojego pozna. <br>Kapuś na stanowisku i nędzny <orig>lepkołap</>. Kumple. Może <br>założysz za