Typ tekstu: Książka
Autor: Kowalewski Włodzimierz
Tytuł: Bóg zapłacz!
Rok: 2000
potraktujmy jako przypadek nagły.
Wszechwłoga jednak nie mógł się zdecydować. Chodził w tę i z powrotem, odbijał kulkę, zagladając w lustro wiszące nad umywalką, poprawiał niewidoczne wady makijażu.
- A więc potworne cierpienie nie do wytrzymania? - indagował dalej Krakowskiego.
- Już pięćdziesiąt razy panu mówiłem! Zaraz zacznę kląć, wrzeszczeć, rozwalę tu wszystko! Po co bym innego przychodził! Nie dam rady, zaraz nie dam rady! - dyszał pacjent i zaciskał pięści.
- Wezwę specjalistę, może wyłączy ból? - nie dawał za wygraną doktor.
- Dlaczego ty się nade mną znęcasz? Dlaczego się, kurwa mać, znęcasz?! Jaki specjalista? Myślisz, że nie chodziłem do specjalistów? Widziałeś, tak mnie tu nieśli
potraktujmy jako przypadek nagły.<br>Wszechwłoga jednak nie mógł się zdecydować. Chodził w tę i z powrotem, odbijał kulkę, zagladając w lustro wiszące nad umywalką, poprawiał niewidoczne wady makijażu.<br>- A więc potworne cierpienie nie do wytrzymania? - indagował dalej Krakowskiego.<br>- Już pięćdziesiąt razy panu mówiłem! Zaraz zacznę kląć, wrzeszczeć, rozwalę tu wszystko! Po co bym innego przychodził! Nie dam rady, zaraz nie dam rady! - dyszał pacjent i zaciskał pięści.<br>- Wezwę specjalistę, może wyłączy ból? - nie dawał za wygraną doktor.<br>- Dlaczego ty się nade mną znęcasz? Dlaczego się, kurwa mać, znęcasz?! Jaki specjalista? Myślisz, że nie chodziłem do specjalistów? Widziałeś, tak mnie tu nieśli
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego