Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
pragnął czym prędzej na nowo nauczyć się nieba, powietrza i chmur. Deszcz w oczach, we włosach, deszcz obmywający blizny, poranioną skórę. Balsam na obolałe oczy i usta. Cóż za ekstaza, rozkosz wilgotnego oddechu! Gdyby ktoś zobaczył teraz Zygmunta, mógłby posądzić go o autoerotyczne igraszki! Ale na podwórku nie było nikogo. Pociemniała ziemia spoglądała w niebo rozszerzającymi się z minuty na minutę kałużami.
W uchylonych drzwiach matka od dłuższego czasu przyglądała się Zygmuntowi. Nie wiedziała, co sądzić o tym dziwnym zachowaniu syna. Gdy ten nagle się odwrócił, zawstydzona włączyła światło i bąknęła:
- Trawka przyszła. Zrobić wam herbaty?
Zygmunt też się zawstydził i
pragnął czym prędzej na nowo nauczyć się nieba, powietrza i chmur. Deszcz w oczach, we włosach, deszcz obmywający blizny, poranioną skórę. Balsam na obolałe oczy i usta. Cóż za ekstaza, rozkosz wilgotnego oddechu! Gdyby ktoś zobaczył teraz Zygmunta, mógłby posądzić go o autoerotyczne igraszki! Ale na podwórku nie było nikogo. Pociemniała ziemia spoglądała w niebo rozszerzającymi się z minuty na minutę kałużami.<br>W uchylonych drzwiach matka od dłuższego czasu przyglądała się Zygmuntowi. Nie wiedziała, co sądzić o tym dziwnym zachowaniu syna. Gdy ten nagle się odwrócił, zawstydzona włączyła światło i bąknęła:<br>- Trawka przyszła. Zrobić wam herbaty?<br>Zygmunt też się zawstydził i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego