Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Cieślik
Tytuł: Śmieszni kochankowie
Rok: 2004
Widzę, że przyszedł pan w zaloty, panie Antoni - roześmiała się głośno. Nie przeszkadza panu mój strój? Zupełnie zapomniałam o pańskiej wizycie. Napije się pan ze mną? Podała mi kieliszek. Otworzyłem szampana. To był taki radziecki, pamiętam jak dziś, szampanskoje, wtedy był najdroższy. Co panu zagrać, ma pan jakichś ulubionych kompozytorów? Pokręciłem głową. Może Bacha - widziałem to nazwisko kiedyś w katedrze, jak były koncerty organowe. Widzę, że jest pan koneserem. Bach to trudna muzyka. A nie wolałby pan Cichej wody na przykład? No dobrze, zagram panu Bacha. Grała pięknie, jak zwykle. Ta muzyka rzeczywiście brzmiała jak kościelna. Tylko ona do niej nie
Widzę, że przyszedł pan w zaloty, panie Antoni - roześmiała się głośno. Nie przeszkadza panu mój strój? Zupełnie zapomniałam o pańskiej wizycie. Napije się pan ze mną? Podała mi kieliszek. Otworzyłem szampana. To był taki radziecki, pamiętam jak dziś, szampanskoje, wtedy był najdroższy. Co panu zagrać, ma pan jakichś ulubionych kompozytorów? Pokręciłem głową. Może Bacha - widziałem to nazwisko kiedyś w katedrze, jak były koncerty organowe. Widzę, że jest pan koneserem. Bach to trudna muzyka. A nie wolałby pan Cichej wody na przykład? No dobrze, zagram panu Bacha. Grała pięknie, jak zwykle. Ta muzyka rzeczywiście brzmiała jak kościelna. Tylko ona do niej nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego