nad głową - bardzo<br>głośny, taki trzepot, jakby<br>całe stado ptaków zrywało się do odlotu. Kilka liści<br>spadło koło mnie. A potem zobaczyłem tylko jednego ptaka - nad rzeką,<br>nisko. Był ogromny - nigdy takiego ptaka nie widziałem. Machał skrzydłami powoli,<br>jak mi się zdawało, cały brązowy. Końce piór na ogonie były białe.<br>Poleciał w stronę drugiego brzegu, na skos. Oddalał się, malał, aż stał<br>się zupełnie maleńki i znikł na tle gór i ciemnych świerków. Liście<br>klonu popłynęły z prądem.<br> Kiedy pakowaliśmy się, opowiedziałem ojcu o tym ptaku. - To na<br>pewno był orzeł! - mówiłem podniecony, demonstrując, jak wielkie miał<br>skrzydła. Odmierzyłem dziesięć kroków