się<br>zamykać dalszą drogę. Spiętrzony, poszarpany dziko łańcuch skał<br>półwyspu otaczało szafirowe, wiecznie niespokojne morze. Nad skałami i<br>wodą rozpościerało się bezkresne, prażące żarem słonecznym, bezchmurne<br>niebo.<br> "Aligator" zarzucił kotwicę. Ciężkie krypy pełne węgla podpłynęły<br>natychmiast do statku, zmagając się z niezmiernie przykrą, krótką falą.<br>Wkrótce też, podobnie jak w Port Saidzie, pojawiły się małe łódeczki z<br>nurkami niezawodnie wyławiającymi rzucane do morza monety.<br> Ze względu na krótki postój nikt z załogi "Aligatora" nie zszedł na<br>ląd. Tomek słuchając wyjaśnień ojca, który znał Aden dść dobrze,<br>spoglądał zaciekawiony na doskonale widoczny ze statku port<br>Steamer-Point, obejmujący dzielnicę portów, hoteli, konsulatów i