nowe armaty i wcale się Maciusia nie boją.<br>W ogóle mówili tak, jakby chcieli się kłócić i jeden nawet tupnął nogą, aż mistrz ceremonii musiał mu zwrócić uwagę, że etykieta nie pozwala tupać, jak się rozmawia z królem.<br>Maciuś naprzód zaczerwienił się ze złości, bo płynęła w nim krew Henryka Porywczego, i kiedy powiedzieli, że się Maciusia nie boją, już chciał krzyknąć:<br>"I ja się was nie boję także! Zresztą możemy spróbować i zobaczymy".<br>Ale po chwili Maciuś zbladł i tak zaczął mówić, jakby nie rozumiał, o co im chodzi:<br>- Panowie ambasadorowie, niepotrzebnie się gniewacie. Ja wcale nie chcę, żeby się