przede wszystkim literaturą nie do czytania. "<q>Jak możesz czytać Żeromskiego, kiedy jest Balzak i Szekspir?</>" - mówi mi jeden z nich. Gdy czytam drugiemu Wyzwolenie, krzywi się, jak bym mu dał octu do wypicia. "<q>Ci ludzie mieli 40 stopni gorączki</>". Brzozowskiego nie znają i znać nie chcą. Jeszcze jakiś upiór przeszłości. Precz z upiorami!<br>W miarę lat, porwany własnym życiem, swoją pracą, zespołem artystów, z którymi los dzielę, Paryżem, do którego ruszam w 1924 roku, przestaję śledzić losy pism Brzozowskiego. Jeżeli natrafiam w prasie polskiej, którą czytam dorywczo, na artykuły o nim, to zawsze i jeszcze o "sprawie": był czy nie był