Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
piecu grzała się przemarznięta młodzież. Ci, co już zjedli, wybiegali na miasto, a ich miejsce przy stołach zajmowali inni, przynosząc nowe wiadomości, opowiadając to, co widzieli lub słyszeli.

Wymieniano nazwiska zabitych studentów. Wołano chórem: "Cześć im!" Wszyscy pomstowali na bezwzględne, bezlitosne zachowanie wojska.

- Czy to Rosjanie? To krwiopijcy i kaci! Precz! Precz z nimi!

Ojciec spotkał znajomego, młodszego brata inżyniera Żakowicza, i razem z nim jedliśmy obiad.

- Chce pan przedostać się na Wasiliewskij Ostrow? - zapytał zdumiony. - Mowy nie ma! Tam są barykady. Nawet kozacy nie przejdą! Kule świszczą! Rewolucja na całego!

W stołówce siedzieliśmy dosyć długo posilając się i pijąc herbatę
piecu grzała się przemarznięta młodzież. Ci, co już zjedli, wybiegali na miasto, a ich miejsce przy stołach zajmowali inni, przynosząc nowe wiadomości, opowiadając to, co widzieli lub słyszeli.<br><br>Wymieniano nazwiska zabitych studentów. Wołano chórem: "Cześć im!" Wszyscy pomstowali na bezwzględne, bezlitosne zachowanie wojska.<br><br>- Czy to Rosjanie? To krwiopijcy i kaci! Precz! Precz z nimi!<br><br>Ojciec spotkał znajomego, młodszego brata inżyniera Żakowicza, i razem z nim jedliśmy obiad.<br><br>- Chce pan przedostać się na Wasiliewskij Ostrow? - zapytał zdumiony. - Mowy nie ma! Tam są barykady. Nawet kozacy nie przejdą! Kule świszczą! Rewolucja na całego!<br><br>W stołówce siedzieliśmy dosyć długo posilając się i pijąc herbatę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego