Znowu wracam do łóżka. Muszę to jakoś pozbierać. Tak, wszystko, co ogólne, uniwersalne, wykradziono stąd albo zabrano, zostało tylko to najbardziej bolesne. Nikt nie chce stąd zabrać tej samotnej i ciężkiej śmierci. Łóżka, pralki, kubeczków... Tych przedmiotów na zawsze jego, ciężkich jak mokre szmaty, nasączone jego życiem i śmiercią.<br> <page nr=52><br><tit>Adept</><br> Prędzej, niż myślałem, dane mi było zobaczyć ten pokój. Pokój z balkonem wychodzącym na przeciwną stronę (naszego) domu. Mieszkał tam (to znaczy: mieszka) młody człowiek marzący o artystycznej przyszłości, o jednorazowym niezwykłym życiu, o (jak sam się wyraził) boskości. Kiedyś, siedząc na moim czerwonym tapczanie, zwierzył się, że był taki okres