Typ tekstu: Książka
Autor: Radosław Kobierski
Tytuł: Harar
Rok: 2005
musiało zdążyć z rozmnożeniem, zanim nastaną pierwsze chłody.
Uliczka prowadziła w stronę rynku, już z daleka widziałem kwadratowy plac tonący w słońcu, białą wieżę kościoła, zarysy kamienic, smuklejszych i wyższych od tych, które, jakby onieśmielone swoim stylem, portalami, bogato zdobionymi wykuszami okiennymi, koronami attyk, kryły się w półmrokach wąskich ulic.
Przeczuwałem, że muszę ominąć rynek. Nie potrafiłem sprecyzować, czego tak naprawdę szukam, w jakim kierunku mam iść, po co, chociaż nazajutrz, po przebudzeniu, przypomniałem sobie, że poszukiwałem drogi do jakiegoś Janowa.
Mijały senne popołudniowe godziny, a ja zataczałem coraz szersze kręgi wokół miasteczka, coraz bardziej, tak mi się wydawało, oddalałem się
musiało zdążyć z rozmnożeniem, zanim nastaną pierwsze chłody. <br>Uliczka prowadziła w stronę rynku, już z daleka widziałem kwadratowy plac tonący w słońcu, białą wieżę kościoła, zarysy kamienic, smuklejszych i wyższych od tych, które, jakby onieśmielone swoim stylem, portalami, bogato zdobionymi wykuszami okiennymi, koronami attyk, kryły się w półmrokach wąskich ulic.<br>Przeczuwałem, że muszę ominąć rynek. Nie potrafiłem sprecyzować, czego tak naprawdę szukam, w jakim kierunku mam iść, po co, chociaż nazajutrz, po przebudzeniu, przypomniałem sobie, że poszukiwałem drogi do jakiegoś Janowa. <br>Mijały senne popołudniowe godziny, a ja zataczałem coraz szersze kręgi wokół miasteczka, coraz bardziej, tak mi się wydawało, oddalałem się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego