pracy. Koło się zamyka. A raczej - faktycznie podnosząc podatki - zamyka je prezydent.<br>Wygrywa populizm, przegrywa gospodarka. - Argumentacja prezydenta jest wyrazem populistycznego myślenia: "wy nie zyskacie ani nie stracicie, więc niech stracą bogatsi". Będzie to też impuls do wzrostu szarej strefy, ponieważ tworzy zróżnicowanie podatków od przedsiębiorstw i od dochodów osobistych. Przedsiębiorcy będą starali się "utopić" własną konsumpcję w wydatkach firm - stwierdza Bohdan Wyżnikiewicz. Prezydent mógł zyskać aplauz wyłącznie takich znanych "reformatorów", jak Leszek Miller, lider SLD, Jarosław Kalinowski, prezes PSL, czy Marek Pol, przywódca UP. Głoszą oni, że aby ubożsi stali się zamożniejszymi, należy zamożnych uczynić uboższymi. Ich argumentację podzielił prezydent