Wielkiej Serbii i żądzą władzy na wiele lat pogrążył Bałkany w krwawej wojnie, że wygnano setki tysięcy osób z domów, tysiące zabito, także dzieci, że dopuszczono się rzezi i mordów na masową skalę, gwałcono kobiety. Sam nie brał udziału w rozprawach w Chorwacji, Bośni i Kosowie, sterował nią z Belgradu. Przegrał i stracił wszystko. Międzynarodową społeczność oskarża o spisek przeciwko Serbii. - Przez 10 lat wojen kierował nim nie nacjonalizm, ani nawet rasizm, a jedynie nienasycona żądza władzy - mówiła wczoraj na sali rozpraw Carla del Ponte, główny oskarżyciel i naczelna prokurator haskiego trybunału, o Slobodanie Miloszeviciu. I miała rację. Dla bałkańskiego satrapy