Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Powszechny
Nr: 47
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1994
jeszcze się wzmaga, bo Gustaw, oprowadzając szwedzkiego gościa po sennym Krakowie, mówi jakby nie swoim, zadanym tekstem: klepie bez wiary martyrologiczne formuły, jest absurdalnie anachroniczny z tą swoją misją obnoszenia narodowych blizn. Tonacja się zmienia z prześmiewczej w nostalgiczną i okazuje się, co naprawdę Gustawa i Szweda w duszy trapi: "Przemijanie mnie trapi, ot co" - mówi Gustaw i w tej melancholii obaj są zrównani. Film jest jeszcze do "podczyszczenia": zgrzyta w finale-wyzwoleniu i nadto szarżuje w epizodzie z fatalnym Aleksandrem, ale jak podkreślano na festiwalu jest - słowo rzadko używane w odniesieniu do polskiego filmu - inteligentny! Może już dojrzeliśmy do polskiego
jeszcze się wzmaga, bo Gustaw, oprowadzając szwedzkiego gościa po sennym Krakowie, mówi jakby nie swoim, zadanym tekstem: klepie bez wiary martyrologiczne formuły, jest absurdalnie anachroniczny z tą swoją misją obnoszenia narodowych blizn. Tonacja się zmienia z prześmiewczej w nostalgiczną i okazuje się, co naprawdę Gustawa i Szweda w duszy trapi: "Przemijanie mnie trapi, ot co" - mówi Gustaw i w tej melancholii obaj są zrównani. Film jest jeszcze do "podczyszczenia": zgrzyta w finale-wyzwoleniu i nadto szarżuje w epizodzie z fatalnym Aleksandrem, ale jak podkreślano na festiwalu jest - słowo rzadko używane w odniesieniu do polskiego filmu - inteligentny! Może już dojrzeliśmy do polskiego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego