sobie, że naprawdę nie nic nie umiem. Nie wiem, jak zdołałem przeżyć te dwa miesiące. Wkuwałem dzień i noc. (Późniejsze moje życie pokazało, że można nie spać, gdy okoliczności tego wymagają, i jakoś się wytrzymuje.) Cudem zdałem. Pozostał jednak uraz. Na studiach bałem się, aby ten koszmar się nie powtórzył. Przykładałem się więc do nauki.<br> Moja przyszła żona Ania o umyśle bardzo chłonnym, bystra, inteligentna, miała więcej luzu; wszystko przychodziło jej łatwo. Oddawała się więcej niż ja uciechom prywatek. Przed przystąpieniem do najtrudniejszego w owych czasach egzaminu - z anatomii, powiedziałem do niej: tu mi kaktus wyrośnie, jeśli zdasz. O dziwo, zdała