czterdziestolatkowie z prowincji</><br><br><br><br><intro>Wielcy pisarze amerykańscy chadzają czwórkami. Faulkner, Hemingway, Caldwell i Steinbeck w latach pięćdziesiątych. Pynchon, Updike, DeLillo, Gaddis w siedemdziesiątych. A teraz - jak twierdzi krytyka - postpostmoderniści: Jonathan Franzen, Jeffrey Eugenides, David Foster Wallace, Richard Powers.</><br><br><au>ADAM KRZEMIŃSKI</><br><br>Niedawno otrzymaliśmy jedną ze sztandarowych powieści nowego amerykańskiego nurtu: uhonorowany nagrodą Pulitzera "Middlesex" Jeffreya Eugenidesa (polskie wydanie P.H.U. Sonia Draga Sp. z o.o.). I jest co czytać. Middlesex to ulica w dzielnicy Detroit, w której pół wieku temu mieszkali ci, którym się udało. Choćby Stephanidesowie - drugie pokolenie greckich imigrantów. I o tym jest ta powieść, o drodze greckiej pary