i nie zamierzano, jak na razie, czynić popłochu wśród inteligencji. Zresztą, jak się potem okazało, partia miała na głowie o wiele ważniejsze problemy aniżeli krnąbrność felietonisty. Na pewno przebadano życiorys Kisiela i uznano, że nie zagraża państwu. Hulał więc sobie w stołówce, a nad jego felietonami czuwała cenzura.<br>Kiedy Jerzy Putrament objął stanowisko redaktora naczelnego "Dziennika Polskiego" i zaczął się szarogęsić w zarządzie Oddziału Związku, spotkał mnie na schodach Adam Polewka i rozejrzawszy się bacznie, czy nie ma kogoś w pobliżu, powiedział szeptem:<br>- Ty, Tadek, uważaj, co mówisz przy Putramencie.<br>To człowiek Moskwy. Radzę ci: trzymaj się od niego z daleka