Typ tekstu: Książka
Autor: Płoński Janusz, Rybiński Maciej
Tytuł: Góralskie tango
Rok: 1978
się u mnie natychmiast po rajdzie. Jeszcze w hotelu. Który odcinek robicie jutro? Wyścig górski? To świetnie. Zdążycie. Czekam na was punktualnie o siódmej trzydzieści. Ani minuty później.
- Ależ obywatelu kapitanie - plutonowy aż zbladł z przejęcia - jechałem... żadnej przyczepy, żebym się tak z miejsca nie ruszył.
- Pierwszy poszedł - krzyknął sędzią. Radiostacja cicho buczała, tłumiąc zniekształcony głos sędziego startowego, printogin cichutko tykał. Wszyscy wpatrzyli się w niknącą wśród lasu drogę.
Minuty wlokły się nieznośnie. Wreszcie posłyszeli najpierw cichy, potem coraz głośniejszy ryk silnika, podzielony niczym melodia częstymi zmianami tonów, od niskiego, basowego aż po wysoki dyszkant. Dźwięk zbliżał się coraz bardziej i
się u mnie natychmiast po rajdzie. Jeszcze w hotelu. Który odcinek robicie jutro? Wyścig górski? To świetnie. Zdążycie. Czekam na was punktualnie o siódmej trzydzieści. Ani minuty później.<br>- Ależ obywatelu kapitanie - plutonowy aż zbladł z przejęcia - jechałem... żadnej przyczepy, żebym się tak z miejsca nie ruszył.<br>- Pierwszy poszedł - krzyknął sędzią. Radiostacja cicho buczała, tłumiąc zniekształcony głos sędziego startowego, printogin cichutko tykał. Wszyscy wpatrzyli się w niknącą wśród lasu drogę.<br>Minuty wlokły się nieznośnie. Wreszcie posłyszeli najpierw cichy, potem coraz głośniejszy ryk silnika, podzielony niczym melodia częstymi zmianami tonów, od niskiego, basowego aż po wysoki dyszkant. Dźwięk zbliżał się coraz bardziej i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego