Typ tekstu: Książka
Autor: Wojdowski Bogdan
Tytuł: Chleb rzucony umarłym
Rok wydania: 1975
Rok powstania: 1971
powietrzu czarną skórą i wrzasnął:
- Buchacz, zwijaj interes! Bierz ferajnę i jazda. Idzie żyć. - Z krzykiem, gwizdem, ze śmiechem ściągała banda do swojego kubła za załomem bramy, wściekle wygwizdując OD-mana, który sennie czuwał na placyku.
Pierwszy kapłan ciągnął:
- My, twój naród cały teraz oto w prochu i w pyle. Rażony głodem, tyfusem dotknięty i przekleństwem. Nad otwartym dołem postawiony. My, twój naród, jako jeden krzak gorejący. My, twój naród wydany na całopalenie.
Kupiec Mordarski zatrzymał się godnie, wetknął dwa palce do kieszonki kamizelki i upuścił znalezione tam drobne prosto do jarmułki kapłana; za nim Kalman Drabik uczynił to samo.
- Będzie
powietrzu czarną skórą i wrzasnął:<br>- Buchacz, zwijaj interes! Bierz ferajnę i jazda. Idzie żyć. - Z krzykiem, gwizdem, ze śmiechem ściągała banda do swojego kubła za załomem bramy, wściekle wygwizdując OD-mana, który sennie czuwał na placyku.<br>Pierwszy kapłan ciągnął:<br>- My, twój naród cały teraz oto w prochu i w pyle. Rażony głodem, tyfusem dotknięty i przekleństwem. Nad otwartym dołem postawiony. My, twój naród, jako jeden krzak gorejący. My, twój naród wydany na całopalenie.<br>Kupiec Mordarski zatrzymał się godnie, wetknął dwa palce do kieszonki kamizelki i upuścił znalezione tam drobne prosto do jarmułki kapłana; za nim Kalman Drabik uczynił to samo.<br>- Będzie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego