które dzień w dzień bombardowano. Mam jeszcze w uszach to okropne dudnienie, to wycie i zawodzenie syren. Do dziś boję się syren alarmowych i nie mogę oglądać filmów o wojnie. Młodszy brat mamy, Moniek, mieszkał na Lesznie w żydowskiej dzielnicy. Mama zaprowadziła mnie tam - może będą mniej bombardować. Jego żona, Rena, miała gęste czarne włosy, długi nos i pochodziła z religijnej rodziny. Ach, to tacy gudłaje, mówiła mama. Wujek Moniek był dość zamożnym futrzarzem, a ciocia Rena dentystką, i mieli szafy załadowane jedzeniem. Z ich Janką, dwa lata starszą ode mnie, chodziłyśmy w maskach z gazy po wodę i wynosiłyśmy nocniki