Typ tekstu: Książka
Autor: Berwińska Krystyna
Tytuł: Con amore
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1974
Dziekance już rozkwitają takie żółte... po miastowemu chyba - forsycje.
Dokąd oni mogli pójść? Zajrzałem do Hopfera. Jakiś długowłosy, bezbrzeżnie smętny facet nad baryłeczką wina mamrocze wiersze i bazgrze długopisem po serwetce. Obok parka w czułym uścisku gapi się na niego z politowaniem. Nie, tu ich nie ma. Może poszli "Pod Retmana"? Przebiegam po zebrach na drugą stronę ulicy.
I nagle, na środku jezdni, po raz drugi zabrzmiało mi w uchu finale, tak jak powinno brzmieć.
Zdumienie. Dopiero co siedziałem przy fortepianie, sala wypełniona ludźmi - koncert kojarzy mi się zawsze z wieczorową porą - a tu samo południe, słońce, miasto pełne życia, podniecone
Dziekance już rozkwitają takie żółte... po miastowemu chyba - forsycje. <br>Dokąd oni mogli pójść? Zajrzałem do Hopfera. Jakiś długowłosy, bezbrzeżnie smętny facet nad baryłeczką wina mamrocze wiersze i bazgrze długopisem po serwetce. Obok parka w czułym uścisku gapi się na niego z politowaniem. Nie, tu ich nie ma. Może poszli "Pod Retmana"? Przebiegam po zebrach na drugą stronę ulicy. <br>I nagle, na środku jezdni, po raz drugi zabrzmiało mi w uchu finale, tak jak powinno brzmieć. <br>Zdumienie. Dopiero co siedziałem przy fortepianie, sala wypełniona ludźmi - koncert kojarzy mi się zawsze z wieczorową porą - a tu samo południe, słońce, miasto pełne życia, podniecone
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego