stronie sali, w garderobie, zaszedł wypadek, który bezpośrednio zdecydował o losie bufetowca. Wprawdzie stary Pancer miał dziś węch psa policyjnego, ale prawdopodobnie, gdyby nie ten wypadek, nie przyszłoby mu na myśl przeszukiwać kieszenie płaszczów kelnerskich <page nr=87>.<br>Sala była już szczelnie zapełniona, więc goście, którzy się spóźnili, zmuszeni byli czekać, aż kierownik Rudolf znajdzie dla nich wolne miejsce. Jedni błądzili po sali i gabinecie, drudzy - a tych była większość - spacerowali po garderobie i wychylali głowy zza portiery jakby zza kurtyny teatralnej. Naraz usłyszawszy czyjś gniewny głos zaczęli się oglądać i powoli skupiać wokoło garderobianego. I właśnie wtenczas od strony portierni nadszedł stary Pancer