Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
klamce czekał. Najgorsze, że nie słyszał, nie widział, ale czuł. Zrodziło się w nim poczucie zagrożenia.

Jassmont rozejrzał się za kolorowym kamykiem, ale ten gdzieś się zapodział. - Do takich celów nie używa się radiostacji, poza tym we Wrzosowie nie ma obiektów ważnych militarnie.
- A składy amunicji na Baranowskiej Górze? Bombardowali Ruscy? Bombardowali, dwa razy albo więcej.
Jassmont westchnął. - Może i tak.
- Widziałem Hrehora, wychodził od ciebie - zagadnął Konstanty. Postąpił krok i wtopił się w krąg szczególnej szarości, przyschniętej pod wielkim świerkiem. Ta szarość emanowała niderlandzką stilleven i Jassmontowi zdawało się, że jest bohaterem własnej powieści.

- Napraszał się z opałem, dziwaczna ta
klamce czekał. Najgorsze, że nie słyszał, nie widział, ale czuł. Zrodziło się w nim poczucie zagrożenia.<br>&lt;gap reason="sampling"&gt;<br>Jassmont rozejrzał się za kolorowym kamykiem, ale ten gdzieś się zapodział. - Do takich celów nie używa się radiostacji, poza tym we Wrzosowie nie ma obiektów ważnych militarnie.<br>- A składy amunicji na Baranowskiej Górze? Bombardowali Ruscy? Bombardowali, dwa razy albo więcej.<br>Jassmont westchnął. - Może i tak.<br>- Widziałem Hrehora, wychodził od ciebie - zagadnął Konstanty. Postąpił krok i wtopił się w krąg szczególnej szarości, przyschniętej pod wielkim świerkiem. Ta szarość emanowała niderlandzką stilleven i Jassmontowi zdawało się, że jest bohaterem własnej powieści. <br><br>- Napraszał się z opałem, dziwaczna ta
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego