lokalnych gazetach zadrukowane są nimi kolumny ogłoszeniowe. Nie jest tak, że nadzieja to tylko odsuwanie od siebie nieuchronnego. Komuś mignęło własne dziecko w telewizyjnej relacji, na noszach, ranne, ale już zdecydowanie poza strefą śmierci, komuś sąsiedzi przysięgają: widziałem, jak twojego syna pakowano do samochodu.<br><br>Konstantin Mamajew sam wyciągnął swoją córkę Sabinę, uczennicę dziesiątej klasy, z sali gimnastycznej. Wszędzie chodzi z jej zdjęciem. Potrafi mówić tylko o jej zniknięciu. Powtarza szczegóły, jakby się chciał upewnić, że rozmówca wszystko pojął i zapamiętał, niczego nie uronił: - Za rękę ją prowadziłem przecież. Popatrzyłem co z nią: stłuczona noga, dużo zadrapań, tylko zadrapania. Wsadziłem do białej