Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 10.02 (40)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
lokalnych gazetach zadrukowane są nimi kolumny ogłoszeniowe. Nie jest tak, że nadzieja to tylko odsuwanie od siebie nieuchronnego. Komuś mignęło własne dziecko w telewizyjnej relacji, na noszach, ranne, ale już zdecydowanie poza strefą śmierci, komuś sąsiedzi przysięgają: widziałem, jak twojego syna pakowano do samochodu.

Konstantin Mamajew sam wyciągnął swoją córkę Sabinę, uczennicę dziesiątej klasy, z sali gimnastycznej. Wszędzie chodzi z jej zdjęciem. Potrafi mówić tylko o jej zniknięciu. Powtarza szczegóły, jakby się chciał upewnić, że rozmówca wszystko pojął i zapamiętał, niczego nie uronił: - Za rękę ją prowadziłem przecież. Popatrzyłem co z nią: stłuczona noga, dużo zadrapań, tylko zadrapania. Wsadziłem do białej
lokalnych gazetach zadrukowane są nimi kolumny ogłoszeniowe. Nie jest tak, że nadzieja to tylko odsuwanie od siebie nieuchronnego. Komuś mignęło własne dziecko w telewizyjnej relacji, na noszach, ranne, ale już zdecydowanie poza strefą śmierci, komuś sąsiedzi przysięgają: widziałem, jak twojego syna pakowano do samochodu.<br><br>Konstantin Mamajew sam wyciągnął swoją córkę Sabinę, uczennicę dziesiątej klasy, z sali gimnastycznej. Wszędzie chodzi z jej zdjęciem. Potrafi mówić tylko o jej zniknięciu. Powtarza szczegóły, jakby się chciał upewnić, że rozmówca wszystko pojął i zapamiętał, niczego nie uronił: - Za rękę ją prowadziłem przecież. Popatrzyłem co z nią: stłuczona noga, dużo zadrapań, tylko zadrapania. Wsadziłem do białej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego