tego domu, w którym mieszka (po<br>tym, jak mu się spalił jego własny) Szkaradnik ze swą Szkaradniczką i<br>mnogością małych Szkaradniczków. To już są Biry. Odpoczęliśmy tam<br>nieco, a Franc zaczął gadać ze Szkaradnikiem o odpuście.<br> - Co to tyle ludzi pcha się do Bir, jakby to nie odpust był, a Sądny<br>Dzień.<br> - Bo to i nie odpust. Biskup przyjeżdża, żeby pochować starego<br>proboszcza, co mu się przedwczoraj zmarło. Mówią, że czarnym autem<br>przyjedzie i we w ogóle - powiedział Szkaradnik i zniknął w swej<br>Szkaradniczej izbie.<br> - I masz, człowieku, nie dość, że tę swoją Wypłoszkę zobaczysz (bo ta<br>Francowa Zuza nazywała się Wypłosz