jacht dalszym ciągiem rapsodii węgierskiej. "To nie radio, to taśma" - pomyślałam sobie w upojeniu i rycząc pełną piersią do wtóru orkiestrze polską pieśń ludową "Antek na harmonii gra", pięknym slalomem ominęłam dwa statki. <br>Wybrzeże, oglądane przez lornetkę, nie robiło wrażenia gęsto zaludnionego ani też szczególnie wilgotnego. "Chyba rzeczywiście trafiłam w Saharę" - pomyślałam i spojrzawszy na mapę nabrałam nadziei, że może to jest akurat ten kawałek, gdzie powinni mówić po francusku. Trzeba znaleźć jakąś pompę...<br>Płynęłam wzdłuż wybrzeża na północ, nie za blisko, żeby się nie nadziać na mieliznę, i nie za daleko, żeby nie przeoczyć czegoś pożytecznego. Rozmaitych łodzi, jachtów, i