Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Przekrój
Nr: 2908
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 2001
którzy zeszli ze szczytów kłębiących się żądz tu pod ziemię.
Rano budzę się w radosnym zdumieniu. Z pieca na łeb pode mną piekli się Ocean Spokojny. Z prawa - skała, przerośnięta kolorowymi warstwicami; z lewa - festony bzu kalifornijskiego. Przezieram w dół, widzę na platforemce piarżystej zardzewiały zezwłok samochodu kołami do góry.
Ścieżyną przedziera się żuk kolorowy, biedronka ludzka w koszuli czerwonej w czarną kratę. Już doszedł i realizuje się jako dwumetrowe dziecię w barach tęgie, w oczach cielęce i błękitne, a za nami drepcze coś eterycznego, jakaś damskość.
Damskość przy zbliżeniu się okazuje się filigranową żylastością wyprażoną na przeróżnych słońcach. Obie stwory
którzy zeszli ze szczytów kłębiących się żądz tu pod ziemię.<br>Rano budzę się w radosnym zdumieniu. Z pieca na łeb pode mną piekli się Ocean Spokojny. Z prawa - skała, przerośnięta kolorowymi warstwicami; z lewa - festony bzu kalifornijskiego. Przezieram w dół, widzę na platforemce piarżystej zardzewiały &lt;orig&gt;zezwłok&lt;/&gt; samochodu kołami do góry.<br>Ścieżyną przedziera się żuk kolorowy, biedronka ludzka w koszuli czerwonej w czarną kratę. Już doszedł i realizuje się jako dwumetrowe dziecię w barach tęgie, w oczach cielęce i błękitne, a za nami drepcze coś eterycznego, jakaś &lt;orig&gt;damskość&lt;/&gt;.<br>&lt;orig&gt;Damskość&lt;/&gt; przy zbliżeniu się okazuje się filigranową żylastością wyprażoną na przeróżnych słońcach. Obie stwory
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego