Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
nie byle co. Skończy się wreszcie ta cała komedia z łażeniem bez grosza. Do diabła, jestem doprawdy zadowolony.
I usiadł z rozjaśnioną miną, wykrzykując co chwila.
Dziadzia podniósł się i począł wypytywać Zygmunta o szczegóły. Lucjan rzucił ze swego łóżka:
- Panna Leopard prosiła, abyś do niej zadzwonił.
- A to dobre. Skądże ty ją znasz?
- Oho, dawno już. Tylko milczałem, miałem coś w tym.
- Dziwne. Nie mam tam po co dzwonić. Cała sprawa jest jasna.
- Cóż jasnego jest w tej sprawie?
- Ot, głupstwo. Miły mój, przy okazji kiedyś to ci objaśnię. Widzisz, Zygmunt wyjeżdża.
Dziadzia znów zajął się rozmową z Zygmuntem. Lucjan
nie byle co. Skończy się wreszcie ta cała komedia z łażeniem bez grosza. Do diabła, jestem doprawdy zadowolony.<br>I usiadł z rozjaśnioną miną, wykrzykując co chwila.<br>Dziadzia podniósł się i począł wypytywać Zygmunta o szczegóły. Lucjan rzucił ze swego łóżka:<br>- Panna Leopard prosiła, abyś do niej zadzwonił. &lt;page nr=87&gt;<br>- A to dobre. Skądże ty ją znasz?<br>- Oho, dawno już. Tylko milczałem, miałem coś w tym.<br>- Dziwne. Nie mam tam po co dzwonić. Cała sprawa jest jasna.<br>- Cóż jasnego jest w tej sprawie?<br>- Ot, głupstwo. Miły mój, przy okazji kiedyś to ci objaśnię. Widzisz, Zygmunt wyjeżdża.<br>Dziadzia znów zajął się rozmową z Zygmuntem. Lucjan
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego