Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
Maliński, skręciliśmy w lewo i przez Most Palatyński z powrotem. Jedna uliczka. Druga. Wreszcie w trzeciej, najwęższej, zatrzymaliśmy się raptownie. Sandra! Nie, nie Sandra, lecz ta kuzynka do niej podobna. Wpuściliśmy ją między siebie i - w drogę.
- To jest Antonella - rzekł, skoro już ruszyliśmy, Wieśniewicz.
Ona: - My się znamy. Wieśniewicz: - Skądże?
- Byliśmy razem w Ostii. Przywiozłeś pana. Nie przypominasz sobie?
- A, prawda.
Tym razem jednak nie pojechaliśmy do Ostii. Wieśniewicz nie chciał. Że nudno! Że tłoczno! Zresztą tak zdecydował bez szczegółowszych wyjaśnień. Wiózł, gdzie chciał. Wpadliśmy tylko na via Avezzano po mój kostium. Pół godziny później rozpoznałem je - Fiumicino! Tu, przebrawszy
Maliński, skręciliśmy w lewo i przez Most Palatyński z powrotem. Jedna uliczka. Druga. Wreszcie w trzeciej, najwęższej, zatrzymaliśmy się raptownie. Sandra! Nie, nie Sandra, lecz ta kuzynka do niej podobna. Wpuściliśmy ją między siebie i - w drogę.<br>- To jest Antonella - rzekł, skoro już ruszyliśmy, Wieśniewicz.<br>Ona: - My się znamy. Wieśniewicz: - Skądże?<br>- Byliśmy razem w Ostii. Przywiozłeś pana. Nie przypominasz sobie?<br>- A, prawda.<br>Tym razem jednak nie pojechaliśmy do Ostii. Wieśniewicz nie chciał. Że nudno! Że tłoczno! Zresztą tak zdecydował bez szczegółowszych wyjaśnień. Wiózł, gdzie chciał. Wpadliśmy tylko na via Avezzano po mój kostium. Pół godziny później rozpoznałem je - Fiumicino! Tu, przebrawszy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego