Typ tekstu: Książka
Autor: Nienacki Zbigniew
Tytuł: Księga strachów
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1967
dwóch godzinach ćwiczeń cały opływałem potem i odczuwałem ogromne zmęczenie. W pewnej chwili, uwolniwszy się od zdradliwego "krawata", tak osłabłem, że upadłem na trawę i przez jakiś czas nie miałem sił podnieść się na nogi.
I właśnie wtedy z krzaków wikliny rozległ się głośny chichot. A potem ujrzałem ogromny nochal Sokolego Oka i chłopak wyszedł z ukrycia.
- No, panie Tomaszu - powiedział, nie przestając się śmiać zdaje mi się, że tym razem pan jednak został pokonany. Rozłożył pana na obie łopatki.
- Kto? - burknąłem .
- Jak to: kto? - udał zdumienie Sokole Oko. - No ten, co pana przewrócił.
- Przecież widzisz, że tu nie ma nikogo
dwóch godzinach ćwiczeń cały opływałem potem i odczuwałem ogromne zmęczenie. W pewnej chwili, uwolniwszy się od zdradliwego "krawata", tak osłabłem, że upadłem na trawę i przez jakiś czas nie miałem sił podnieść się na nogi.<br>I właśnie wtedy z krzaków wikliny rozległ się głośny chichot. A potem ujrzałem ogromny nochal Sokolego Oka i chłopak wyszedł z ukrycia.<br>- No, panie Tomaszu - powiedział, nie przestając się śmiać zdaje mi się, że tym razem pan jednak został pokonany. Rozłożył pana na obie łopatki.<br>- Kto? - burknąłem &lt;page nr=72&gt;.<br>- Jak to: kto? - udał zdumienie Sokole Oko. - No ten, co pana przewrócił.<br>- Przecież widzisz, że tu nie ma nikogo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego