Furmany. Niedawno poczuli się, jakby wpadli z deszczu pod rynnę. Kiedy koło Zalesia Gorzyckiego puścił wał wiślany, powódź dotarła do nich.<br>- <who3>O trzeciej w nocy zaczął się ruch</> - opowiada Mieczysław Stefański. - <who3>Dzwony biją, straże ryczą, autobusy jeden za drugim jadą, strażacy radzą, żeby się ewakuować, bo duża woda idzie od Sokolnik. Strach był, aleśmy nie uciekli. I nie było warto: domów nam nie zalało. Korczakowi i Wilkowi Michałowi zalało stodoły - ale gorzej, że wszystkim nam pola woda zniszczyła. Łąki, zboża, ziemniaki, buraki. Bieda będzie.</><br>W kopalni bieda już jest.<br>- <who5>Cena leciała, a rury zarastały kamieniem. Wapienno-kekowym</> - wyjaśnia Duma. - <who5>Ze średnicy