Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
niby wystraszone sowy. Poczęły szarpać klamkę i bębnić pomarszczonymi rękoma. W pewnej chwili jedna ze stróżek, owa wesoła staruszka, schwyciła z kąta siekierę i kilkunastoma uderzeniami rozbiła słabą zasuwkę. Wewnątrz, na pasku przymocowanym do rezerwuaru z wodą, wisiał Bednarczyk. Lewa noga tkwiła w sedesie, prawa drgała, wolno zwisając w powietrzu. Spomiędzy ust i ociekającego śliną języka wydobywał się słaby charkot. Kobiety przecięły pasek i zwlokły ciało na podłogę. Jedna wybiegła na ulicę poprosić, aby ktokolwiek zatelefonował do pogotowia. Bednarczyk żył jeszcze, ale Lucjan wyczuwał intuicyjnie, że tu już wszystko się kończy. Siedział w kącie i trząsł się, i słaniał tułowiem.
- Idź
niby wystraszone sowy. Poczęły szarpać klamkę i bębnić pomarszczonymi rękoma. W pewnej chwili jedna ze stróżek, owa wesoła staruszka, schwyciła z kąta siekierę i kilkunastoma uderzeniami rozbiła słabą zasuwkę. Wewnątrz, na pasku przymocowanym do rezerwuaru z wodą, wisiał Bednarczyk. Lewa noga tkwiła w sedesie, prawa drgała, wolno zwisając w powietrzu. Spomiędzy ust i ociekającego śliną języka wydobywał się słaby charkot. Kobiety przecięły pasek i zwlokły ciało na podłogę. Jedna wybiegła na ulicę poprosić, aby ktokolwiek zatelefonował do pogotowia. Bednarczyk żył jeszcze, ale Lucjan wyczuwał intuicyjnie, że tu już wszystko się kończy. Siedział w kącie i trząsł się, i słaniał tułowiem.<br>- Idź
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego