dwudziestu kilku latach, gdy batalie o teatr wchodziły do programu romantyzmu francuskiego, wysuwał Emile Deschamps: <q>„tragedia francuska, przechodząc z jednego naśladownictwa w drugie, stała się w końcu z nielicznymi wyjątkami banalną foremką, do której wrzuca się doskonale umotywowane wejścia i wyjścia postaci, dodając nowego blasku ich słowom i działaniom. Stąd właśnie obojętność publiczności dla Teatru Francuskiego, który był zawsze naszą chlubą i najszlachetniejszą przyjemnością"</>.<br>Znów teatr tragiczny, symbol stylu wysokiego i doskonałości, stał się nie tylko celem ataków, ale i punktem wyjścia do planów reformy. Z upadku dźwigał się powoli w tym samym czasie, gdy wchodziły na sceny sztuki romantyków