Typ tekstu: Książka
Autor: Mularczyk Andrzej
Tytuł: Sami swoi
Rok: 1997
wspiąć się do nieba.
Marynia i Kaźmierz stali u wezgłowia łoża, obserwując pilnie, czy aby
Kargul dobrze wywiązuje się z roli pośrednika.
- A nie oszukuje on? - spytała szeptem Marynia, śledząc każdy ruch
bezzębnych ust babci i licząc słowa, jakie potem przekazuje Kargul. -
Bo za każde jej słowo dwa niemieckie powtarza.
- Stara się - Kaźmierz usiłował uspokoić siebie i żonę, ale tak do
końca nie był pewien, czy Kargul dobrze się przysłuży zbawieniu jego
matki.
- żeb' tylko ten dywersant o gorsze niebo dla naszej mamy nie
postarał sia - Marynią szarpnął nagły szloch. - A tak chciała się
źrebaka doczekać.
- Może dobry Pan Bóg zlituje
wspiąć się do nieba.<br> Marynia i Kaźmierz stali u wezgłowia łoża, obserwując pilnie, czy aby<br>Kargul dobrze wywiązuje się z roli pośrednika.<br> - A nie oszukuje on? - spytała szeptem Marynia, śledząc każdy ruch<br>bezzębnych ust babci i licząc słowa, jakie potem przekazuje Kargul. -<br>Bo za każde jej słowo dwa niemieckie powtarza.<br> - Stara się - Kaźmierz usiłował uspokoić siebie i żonę, ale tak do<br>końca nie był pewien, czy Kargul dobrze się przysłuży zbawieniu jego<br>matki.<br> - &lt;orig&gt;żeb'&lt;/&gt; tylko ten dywersant o gorsze niebo dla naszej mamy nie<br>postarał &lt;orig&gt;sia&lt;/&gt; - Marynią szarpnął nagły szloch. - A tak chciała się<br>źrebaka doczekać.<br> - Może dobry Pan Bóg zlituje
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego