Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Wieża jaskółki
Rok: 2001
co prawda, patrzeć, jak ona zdycha na arenie, ale na waszą nożową robotę też chętnie rzucę okiem. Dołóżcie rabatem.
- Targ dobity.
- Szybko wam poszło - ocenił cierpko Puszczyk. - Zaprawdę, Vilgefortz, szybko i gładko zawarłeś z Bonhartem spółkę. Spółkę, która wszak jest i będzie societas leonina. Ale nie zapomnieliście aby o czymś? Świetlicę, w której siedzicie i Cintryjkę, którą handlujecie, otaczają dwa tuziny zbrojnych ludzi. Moich ludzi.
- Drogi koronerze Skellen - zabrzmiał z pudełka głos Vilgefortza. - Obraża mnie pan sądząc, że w wymianie chcę pana skrzywdzić. Wprost przeciwnie. Zamierzam być niezwykle hojny. Nie mogę panu zapewnić owej, jak to pan raczył nazwać, demokracji. Ale
co prawda, patrzeć, jak ona zdycha na arenie, ale na waszą nożową robotę też chętnie rzucę okiem. Dołóżcie rabatem.<br>- Targ dobity.<br>- Szybko wam poszło - ocenił cierpko Puszczyk. - Zaprawdę, Vilgefortz, szybko i gładko zawarłeś z Bonhartem spółkę. Spółkę, która wszak jest i będzie societas leonina. Ale nie zapomnieliście aby o czymś? Świetlicę, w której siedzicie i Cintryjkę, którą handlujecie, otaczają dwa tuziny zbrojnych ludzi. Moich ludzi.<br> - Drogi koronerze Skellen - zabrzmiał z pudełka głos Vilgefortza. - Obraża mnie pan sądząc, że w wymianie chcę pana skrzywdzić. Wprost przeciwnie. Zamierzam być niezwykle hojny. Nie mogę panu zapewnić owej, jak to pan raczył nazwać, demokracji. Ale
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego