błądzi po ścianie, wreszcie Vilbert przeciąga się i mówi dopełniając ironią półuśmiech do uśmiechu:<br>- Zastanawiam się dziś, na czym to polega, że Polacy z takim upodobaniem oddają się pijaństwu. Kto wie, czy ten naród, który do niczego nie umie się trzeźwo odnieść, nie usiłuje klin klinem odnaleźć trzeźwości w nietrzeźwości. Swoją drogą, musi to być dla nich przykre, że pośród przysłów reprezentujących narodowe cechy ich jest właśnie to: rtre saoul comme un Polonais.<br>Akurat nakładałem sznurowadło do buta. Vilbert umilkł bardzo zadowolony i czeka. Ta piłka jest rzucona w moim kierunku, nikt inny nie czuje się upoważniony, by <page nr=89> ją złapać, więc panuje