Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kultura
Nr: 5(500)
Miejsce wydania: Paryż
Rok: 1989
co potocznie nazywamy artyzmem, pozwoliłyby przystosować malarstwo do wymogów polityki? I to był początek degrengolady w jego malarstwie.
Na jego obrazach zaczęły się pojawiać i rozrastać puste pola, jakby je ogarniała jakaś skórna choroba, rodzaj martwicy, którą Z. daremnie starał się uzdrawiać i ożywiać, przemalowując, zeskrobując, czasem nawet niszcząc płótna. Szamotał się sam ze sobą bo artysta pomocy znikąd spodziewać się nie może.



Zaczął nawet trochę chorować, miewał często bóle serca. Ale lekarz, do którego się udał, wyśmiał go. Powiedział, że serce nie może boleć, bo nie jest unerwione. Że to po prostu histeria. Zapisał jakieś proszki (nazajutrz po tych proszkach, zażywanych
co potocznie nazywamy artyzmem, pozwoliłyby przystosować malarstwo do wymogów polityki? I to był początek degrengolady w jego malarstwie.<br> Na jego obrazach zaczęły się pojawiać i rozrastać puste pola, jakby je ogarniała jakaś skórna choroba, rodzaj martwicy, którą Z. daremnie starał się uzdrawiać i ożywiać, przemalowując, zeskrobując, czasem nawet niszcząc płótna. Szamotał się sam ze sobą bo artysta pomocy znikąd spodziewać się nie może.<br><br>&lt;page nr=41&gt;<br><br> Zaczął nawet trochę chorować, miewał często bóle serca. Ale lekarz, do którego się udał, wyśmiał go. Powiedział, że serce nie może boleć, bo nie jest unerwione. Że to po prostu histeria. Zapisał jakieś proszki (nazajutrz po tych proszkach, zażywanych
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego