dziewczyna -<br>Jestem panna Klementyna,<br>Pasierbica Mechanika -<br>Śledziennika i magika.<br>Ach, to złośnik jest nieczuły,<br>Jego słowa mnie zakuły<br>W stal okrutną, w postać Jeża,<br>Który nie wie, dokąd zmierza."<br>"Porzuć troskę nadaremną -<br>Rzekł Złotowój. - Zostań ze mną.<br>Mowie serca chciej uwierzyć,<br>Pragnę z tobą życie przeżyć,<br>Będziesz dobrą moją żoną,<br>Szanowaną i wielbioną,<br>Mieszkać będziesz w tych ogrodach,<br>Wchodzić będziesz po tych schodach,<br>Siedzieć będziesz na tym tronie,<br>Jak przystało mojej żonie!"<br><br>Klementyna się zgodziła,<br>Była dobra, była miła,<br>Z mężem dużo lat przeżyła<br>W wielkim szczęściu i bez waśni -<br>I to właśnie koniec baśni.<br><br>Na ulicy Czterech Wiatrów<br>Niedaleko Bonifratrów