dla oszczędności grzebać będziemy ryczałtem", a rodzice doznają wstrząsu, znalazłszy mnie po północy zesztywniałą i zziębniętą ze strachu, jakby wszystkie Gorgony, korzystając z nieobecności taty i mamy, nagle wypełzły z korytarza i zamieniły mnie w kamień. Druga moja teatralna tragedia...<br>Ale mit zakazanego owocu działa. Dobieram się do dramatów królewskich Szekspira, które ściągam ze stolika nocnego taty. Nic tam nie rozumiem, nie, nic nie rozumiem, lecz teatralny czar trwa i wypiera z moich myśli Piotrusia Pana, i Alicję, i sierotkę Marysię, bo nie gadają pięknym dialogiem ani wierszem jak tatuś, gdy recytuje fragmenty "Wesela" albo "Grób Agamemnona". Więc czytam teraz Fredrę