Typ tekstu: Książka
Autor: Kofta Krystyna
Tytuł: Wióry
Rok: 1996
salonie i czeka na jaśnie panią.
- Oddawaj.
- Po spowiedzi.
Szprycha znienacka wyciągnęła rękę w kierunku leżącej na dłoni Mareczka spinki: on jednak zamknął ją w porę.
- Wyspowiadaj się, co ci szkodzi - powiedziała Mira.
Szprycha stanęła tyłem, a Mareczek siadł wygodnie na parapecie.
- Zwiążemy jej oczy.
- Nie potrzeba, nie będzie patrzyła.
Szprycha wyklepała krótką formułkę (ostatni raz byłam u spowiedzi świętej tego a tego, pokutę odprawiłam, od tego czasu moje grzechy są następujące), i czekała, aż Mareczek zapyta:
- Ile razy to robiłaś? - I zrobił ręką ruch mający wyrażać kradzież.
- Trzy - powiedziała Szprycha.
- Aż trzy razy kradłaś, córko, to nieładnie.
- A ile razy
salonie i czeka na jaśnie panią.<br>- Oddawaj.<br>- Po spowiedzi.<br>Szprycha znienacka wyciągnęła rękę w kierunku leżącej na dłoni Mareczka spinki: on jednak zamknął ją w porę.<br>- Wyspowiadaj się, co ci szkodzi - powiedziała Mira.<br>Szprycha stanęła tyłem, a Mareczek siadł wygodnie na parapecie.<br>- Zwiążemy jej oczy.<br>- Nie potrzeba, nie będzie patrzyła.<br>Szprycha wyklepała krótką formułkę (ostatni raz byłam u spowiedzi świętej tego a tego, pokutę odprawiłam, od tego czasu moje grzechy są następujące), i czekała, aż Mareczek zapyta:<br>- Ile razy to robiłaś? - I zrobił ręką ruch mający wyrażać kradzież.<br>- Trzy - powiedziała Szprycha.<br>- Aż trzy razy kradłaś, córko, to nieładnie.<br>- A ile razy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego