toskański. Karol miał swój interes w tym, żeby pognębić Bizancjum, więc w przeciwieństwie do uczonego Arystotelity nie był zwolennikiem unii Kościołów. I na pewno mu zależało, żeby Tomasz nigdy do Lyonu nie dotarł. Mój Boże, nic ponad miarę, medén ágan, jak mawiali starzy Grecy, mając na myśli nie tylko wino".<br> Tak czy inaczej, źle się stało, wprost nagannie wobec oczekiwanych wyroków boskich. Losy Europy, a może i świata, mogłyby się potoczyć o wiele pogodniej, gdyby teolog z Akwinu do tego rwącego się dialogu między Wschodem a Zachodem dołączył swoje trzy magnetyczne grosze. Proroczą miała być dla tej jedności mozaika z niezwykłego nawet jak