formalności, usamodzielniła się i do niczego ich nie potrzebowała, nie chciała już o tym słyszeć. Stwierdziła wprost, że takich ludzi trzeba się wystrzegać, trzymać z daleka i nie mieć nic wspólnego, dlatego zmianę mieszkania. (Miała, niestety, makabrycznie dużo racji, w przyszłości to oni wydali i z pomocą gestapowców zamordowali Misiora.) Teraz, gdy Słodek próbował na siłę i wbrew jej woli, rozmówić się jeszcze w jej nowym lokalu na Wspólnej, zawołała tamtejszego gospodarza, właściciel domu, był także granatowym policjantem. Ten nie tylko wyrzucił nieproszonego gościa, ale i zagroził mu, że jeżeli jeszcze raz go tu zobaczy, albo jeżeli ta pani złoży skargę, to